INTERES W CZASIE WOJNY
KLUB NOCNY BEEBLEBERRY
Jeszcze przed Nowym 24 rokiem postanowiliśmy odwiedzić kolejny ze znanych lokali Coruscant - nocny klub "Beebleberry". Interes został otworzony 10 lat po bitwie o Yavin przez Eliję Blackrrecka i od początku był skierowany nie tylko jako lokal, w którym można dobrze zjeść, ale również świetnie się zabawić. My jednak skupimy się na tym pierwszym kryterium. Mimo, iż jest to klub nocny, serwowane jest tutaj dobrej klasy jedzenie, jak choćby na rarytasy typu manaanski kawior czy lekkie mięso z bonegnawera. Zaletą kuchni w Beebleberry są posiłki proste, które można szybko podać klientom. Na najwyższą ocenę zasługują szczególnie desery, których asortyment jest tak duży, że zajęłyby całe wydanie New Republic Daybreak. Jeszcze większa jest lista mocnych alkoholi, od najtańszej "czystej" po wykwintne whisky. Bywalcy lokalu nie narzekają również na wrażenia wizualne. Dania są podawane przez skąpo ubrane kelnerki, a na specjalnych miejscach, możemy obejrzeć fenomenalne wygibasy na rurze, jeszcze skąpiej ubranych tancerek. Jeżeli wybierasz się do "Beebleberry" ze swoją drugą połówką, oczekując kolacji przy świecach i klientów w garniturach, to niemile się rozczarujesz, bo to nie ten lokal.
Ocena posiłków: 4/6
Wygląd lokalu: 5/6
Walory dodatkowe: Oprócz posiłku i oglądania tancerek, na piętrze dostępne są pokoiki, dla osób spragnionych erotycznych przeżyć. Ponadto od wielu bywalców "Beebleberry" można usłyszeć niezwykle ciekawych opowieści, choć równie dobrze można wylecieć z różnymi obrażeniami ciała przez frontowe drzwi...
W kolejnym wydaniu New Republic Daybreak odwiedzimy koreliańską stolicę, gdzie kantynę "Cichy Joe" prowadzi Joe Bashak.
Robert McLowitsh