NRD.jpg
niedziela, 27 lutego 2011 19:38

Rząd Naboo upadł. Król nie żyje.

WRITTEN_BY_MALE  New Republic Daybreak
Rate this item
(4 votes)

Król Naboo, Roger VI nie żyje. Podobnie jak prawie cała jego administracja, zginął z rąk buntowników w czasie powstanie, jakie ogarnęło Theed. Nagły wybuch niezadowolenia mieszkańców tego spokojnego świata zadziwia analityków w całej galaktyce. Choć codziennie giną setki niewinnych osób, Senat ma związane ręce.

W ostatnich dniach poprzedniego roku na Naboo wybuchły zamieszki, które w krótkim czasie przerodziły się w prawdziwą wojnę domową zamieniając ulice miast w pole regularnej bitwy między powstańcami i resztkami rojalistów. Wszyscy przewoźnicy zawiesili swoje loty na tą planetę, zaś Senat do teraz rozpoczął akcji ewakuacyjnej pozostawiając cywilów i turystów w środku piekła. Sytuację utrudnia fakt, że powstańcom niemal natychmiast udało się odciąć prawie całą komunikację z pozostałą częścią Nowej Republiki, a tym samym wszelkie wiadomości dochodzą do nas z dużym, nawet kilkudniowym, opóźnieniem.

Pierwsze doniesienia o upadku rządu i śmierci króla doszły do nas wczoraj, jednak były one na tyle ogólnikowe i różniące się od siebie, że prawdopobieństwo ich prawdziwości było niewielkie. Niestety, dzisiaj rano otrzymaliśmy informację wydaną przez jedną z przywódczyń powstania. "Król Roger VI oraz jego świta została osądzona przez wolnych mieszkańców Naboo. Oskarżeni o zdradę narodu, zostali przez tenże naród pozbawieni prawa do życia", czytamy w krótkiej notce przesłanej na Coruscant. "Nie chcemy, by Nowa Republika wysyłała tutaj swoje siły w celu 'przywrócenia stabilności', bowiem obecna sytuacja jest wewnętrzną sprawą Naboo, w którą Senat nie ma prawa ingerować. Jednocześnie informujemy, że obecny przedstawiciel planety w Senacie, Paul Lewis zostaje odwołany ze swojego stanowiska". Cały tekst oświadczenia jest nieco dłuższy, jednak nie zawiera żadnych istotnych informacji: czy wszyscy członkowie obalonego rządu zostali zabici? Jak brzmią nazwiska przywódców powstania? Czy mianowani się oni nowymi władzami planety? Wojskowi specjaliści twierdzą, że w żadnym wypadku Gwardia Królewska nie była w stanie stawić czoła buntownikom - zwłaszcza, że ci najprawdopodobniej mieli poparcie części wojska. W chaotycznych zeznaniach tych, którym z planety udało się uciec, czytamy że powstańcy dysponują wozami opancerzonymi i dużą ilością karabinów.

Hen Habegger, obecnie Najwyższy Kanclerz, a wcześniej przedstawiciel Naboo na Coruscant, stara się za wszelką cenę przeforsować w Senacie rezolucję potępiającą przywódców powstania oraz wymusić na flocie wysłanie w rejon planety kilku okrętów wojennych z marines na pokładzie. Żołnierze mieliby ustabilizować sytuację, a przede wszystkim pokonać buntowników, których nie boi się nazwać "zdrajcami" i "ludobójcami". Pomimo jego rozpaczliwych prób, opozycja nie wyraża zgody na interwencję wojsk Nowej Republiki na Naboo, gdyż wojna domowa jest wewnętrzną sprawą planety i przepisy zabraniają ingerencji. Również dowództwo floty podchodzi mało entuzjastycznie do pomysłu Kanclerza - "nasze okręty wojenne potrzebne gdzie indziej. W wojnie toczonej o o wiele większą stawkę niż mało znacząca planeta na Zewnętrznych Rubieżach. Nawet, jeśli tam wychowywal się Hen Habegger", powiedział rzecznik prasowy admiralicji.

Żadnej ze stron tego politycznego sporu nie można odmówić racji - z jednej strony na Naboo giną niewinni ludzie i natychmiast trzeba położyć temu kres, lecz z drugiej Republika nie dysponuje środkami ani prawnymi, ani militarnymi wystarczającymi do tego, by zażegnać ten kryzys. Liczymy na to, że senatorom uda się dojść do porozumienia w tej sprawie i na Naboo wysłani zostaną przynajmniej niezależni obserwatorzy mogący ocenić podstawy rewolucjonistów do rządzenia planetą i skazywania na śmierć króla i jego administracji. Mamy też nadzieję, że blokada informacyjna szybko zniknie, a my będziemy mogli informować Państwa na bierząco.

Vera Waller

prstk.jpg