NRD.jpg
piątek, 10 września 2010 00:26

Wywiad z Robertem Duine

WRITTEN_BY_MALE  New Republic Daybreak
Rate this item
(1 vote)
Dzisiaj w Coruscańskim Parku Wolności umówiłem się na rozmowę z, pamiętającym czasy Wojen Klonów, Rycerzem Jedi ? Robertem Duinem by porozmawiać na bieżące tematy dotyczące Zakonu Jedi oraz całej Galaktyki.

WYWIAD Z ROBERTEM DUINE

Dzisiaj w Coruscańskim Parku Wolności umówiłem się na rozmowę z, pamiętającym czasy Wojen Klonów, Rycerzem Jedi ? Robertem Duinem by porozmawiać na bieżące tematy dotyczące Zakonu Jedi oraz całej Galaktyki.

Thru?leeb Nikto: Witaj Mistrzu Robercie. Serdecznie dziękuję, za przyjęcie zaproszenia na rozmowę. Całe szczęście pogoda nam dziś dopisała.

Robert Duine: Dzień dobry panie Redaktorze. Raczej to ja składam swoje podziękowania, za to że jest jeszcze ktoś chętny do rozmowy ze starym Jedi. Jeżeli pan może, proszę mówić mi na Ty?

T.N.: Dobrze Robercie, a co do Twojego wieku to zapewne jesteś młody duchem, choć patrząc na obecną sytuacje w Zakonie i Galaktyce rzeczywiście można osiwieć.

R.B.: Można osiwieć, jeżeli ma się jeszcze włosy (uśmiecha się, gładząc swą łysinę ? przyp. red.). A tak na poważnie podzielam zdanie redaktora. Ostatnie lata przyniosły śmierć milionom istot. Wojna to straszliwy narzędzie?

T.N.: W przeciągu 2 latach, zginęło aż troje Mistrzów Jedi wchodzących w skład Najwyższej Rady Jedi. Mistrz Loon Getz, Mistrzyni Thane oraz Mistrzyni Itani. Społeczeństwo mocno niepokoi się o własny los, widząc że ich obrońcy sami potrzebują pomocy. Co więcej Jedi mają problem z utrzymaniem własnego bezpieczeństwa.

R.B.: Mimo tych przykrych wydarzeń, zapewniam że wciąż czuwamy nad bezpieczeństwem w Galaktyce.Wymienieni przez redaktora Mistrzowie poświęcili życie, by inni mogli spać spokojnie. Jestem również przekonany, że choć połączyli się z Mocą, są ciągle z nami i nas wspierają

T.N.: Co może pan powiedzieć o ciągle rosnących siłach Sithów? Nie możemy oszukiwać ludzi, że wszystko jest w porządku, a liczne pojawienia się ludzi z mieczami świetlnymi o szkarłatnych klingach to tylko imaginacja.

R.B.: Ależ nikt nie oszukuje społeczeństwa. Zło było, jest i będzie zawsze. Co możemy zrobić? Musimy dążyć do jego ograniczenia, a by to uczynić każdy sam musi potrafić rozróżnić, co jest dobre, a co złe. Jedi mogą w tym pomóc, jednak sami nie jesteśmy w stanie dotrzeć do każdej jednostki żyjące w Galaktyce.

T.N.: Mówiąc o Sithach, nie możemy nie wspomnieć o cenie życia. Zakon Jedi wiele mówi o szacunku do każdej, nawet najmniejszej żyjącej formy. Często musicie się nawet tłumaczyć z użycia broni wobec innych. Ostatnio jednak chodzą słuchy, że Wielki Mistrz Luke Skywalker za mało angażuje się w zakończenie trwającego od 3 lat konfliktu. Mówiąc wprost, ludzie zaczynają od was oczekiwać że otwarcie przystąpicie do walki z Imperium.

R.B.: Istotą działań Jedi nie jest walka, a stawanie w obronie innych. Zapewniam, iż to nie jest to samo. Czy pan redaktor albo liczni czytelnicy wyobrażają sobie, że gdyby wszyscy Jedi ruszyli na wojnę, to nagle wszystkim żyłoby się lepiej? Nie możemy zapomnieć o innych światach. Nawet tam gdzie nie dotarła wojna, są liczne problemy natury społecznej, politycznej, kulturowej i tak dalej.

T.N.: A jakie jest stanowisko Zakonu wobec lawinowo rosnącej liczby łowców nagród oraz zleceń dla takich ludzi?

R.B.: To pytanie najlepiej skierować do Wielkiego Mistrza Skywalkera. Natomiast mogę odpowiedzieć na to pytanie z własnej perspektywy. Większość tych najemników, czy też ?łowców nagród? jak ich pan redaktor nazwał, działa tylko dla pieniędzy. Często nie mają żadnych poglądów, wiec nie robi im różnicy, że raz zabiją kogoś ze strony Republiki, a następnym razem kogoś z organizacji przestępczej. Myślę, że wynika to z zaślepienia pieniędzmi, które według najemników, są w stanie zapewnić im wszystko. Zapominają jednak, że przychodzimy na świat z niczym i też tak odchodzimy. Nawet jeżeli ktoś wzbogaci się materialnie, nie uniknie kresu.

T.N.: Na koniec chciałbym przejść na sferę bardziej prywatną. Domyślam się, iż nie masz Robocie swojego ucznia, bo byłby tu z nami. Jak jest więc Twoja rola w Zakonie?

R.B.: Pan Redaktor nie myli się, uważam że jestem w wieku, który zwalnia mnie z nieustannej opieki nad zdecydowanie młodszymi ludźmi (śmieje się ? przyp. red.). Nie oznacza to jednak, że bezcelowo włóczę się po świątyni. Nikomu nigdy nie odmawiam rady, rozmowy czy wspólnej medytacji.

T.N.: Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas.

R.B.: Również dziękuję, Niech Moc Będzie z Wami.

prstk.jpg