BHI.jpg
niedziela, 17 października 2010 13:25

Nielegalny zastrzyk adrenaliny

WRITTEN_BY_MALE  Bounty Hunters Insider
Rate this item
(2 votes)

Wyścigi na legalnych torach to już przeżytek. Redakcja Bounty Hunter's Insider postanowiła z bliska przyjrzeć się nielagalnym wyścigom, które cieszą się coraz większą popularnością w całej galaktyce. Ogromna prędkość, wielkie ryzyko i potężna dawka adrenaliny - sprawdź czy jesteś na nie gotowy!

 

 

NIELEGALNY ZASTRZYK ADRENALINY

Jeśli oglądanie oficjalnych wyścigów ścigaczy odbywających się na zamkniętych torach Cię znudziło, może czas nieco podrasować swojego swoopa czy zwykły śmigacz i poszukać okazji do sprawdzenia własnych umiejętności w nielegalnych zawodach. Galaktykę opanowało bowiem nowe szaleństwo ? teraz każdy, kto chce być ?cool? powinien ścigać się w wielkomiejskiej dżungli. To jednak nie tylko szybkie maszyny o potężnych silnikach, ale również olbrzymia dawka adrenaliny, duże pieniądze i piękne kobiety ? mówiąc krótko raj dla każdego faceta.

NOWA MODA?

Nielegalne wyścigi w rzeczywistości nie są niczym nowym ? wszystko, co niezgodne z prawem zawsze znajdzie swoich zwolenników pragnących dostać swoją dawkę emocji i powiedzieć światu ?fuck the system?. Od niepamiętnych czasów dolne partie Coruscant były tradycyjnym miejscem organizowania wyścigów śmigaczy, śmigów (swoopów) czy, wyjątkowo niebezpiecznych, zawodów lotniarskich odbywających się w wąskich tunelach powietrznych. Warto zaznaczyć, że te ostatnie często kończyły się śmiercią zawodników, którym brakowało doświadczenia, umiejętności, a także profesjonalnego sprzętu. Nieuczęszczane czy permanentnie wyłączone z ruchu trasy były łakomym kąskiem dla światka ulicznych wyścigów i szybko przez niego adaptowanym na ich potrzeby. W różnych okresach czasu powstawały nawet rankingi najlepszych zawodników, którzy, na wzór oficjalnych mistrzostw, organizowali własne ?sezony?.

Klasyczną, przekazywaną od wielu pokoleń, opowieścią jest, rzekomo prawdziwa, historia Darth Revana, przywódcy Zakonu Sithów w wojnie toczonej przeciwko Starej Republice krótko po Wojnach Mandaloriańskich. Według niej, po tym jak cudem uniknął śmierci w wyniku zdrady swojego ucznia, Malaka oraz powróceniu na łono Jedi, Revan brał udział w wyścigach ścigaczy na kilku planetach, m.in.: Taris, Manaan czy Tatooine. Na pierwszej z nich, sponsorem jego maszyny miał być jeden z lokalnych gangów, co było częstym zjawiskiem. Zwycięstwo w takim wyścigu oznaczało zwiększenie prestiżu całego gangu, co pociągało za sobą przypływ nowych rekrutów, a przede wszystkim ? twardych kredytów.

Nielegalne wyścigi nie są jednak czymś, o czym przypomniano sobie po kilku tysiącleciach, bowiem ich tradycja trwała nieprzerwanie, zaś to, czego jesteśmy świadkami to nie ?ponowne narodziny?, lecz niespodziewany wybuch. Jeszcze kilka lat temu nielegalne wyścigi ścigaczy organizowane były na spokojnym Naboo i przyciągały nie tylko fanów widowiskowej rozrywki, ale również przestępcze syndykaty wyczuwające zysk. Kolejnym przykładem z niedalekiej przeszłości jest Tatooine (co nie powinno nikogo dziwić ? wszystko, co nielegalne można znaleźć na tej planecie). Tam rywalizacja między ?teamami? posuwała się nawet do mordowania zawodników czy ich mechaników ? w zeszłym roku organizacja, znanego każdemu łowcy nagród, hutta Zordo pośredniczyła w zleceniu na głowę Katie "Dark Water" Dickson. Kobieta i jej techniczne umiejętności zdawały się być  gwarantem zwycięstwa, a ponieważ nie chciała zmienić barw, konkurencja postanowiła rozwiązać jej problem w najbardziej radykalny z możliwych sposobów.

 

ŚWIAT WIDZIANY Z SIODEŁKA SWOOPA

Obecnie, wśród organizatorów nielegalnych zawodów, największą popularnością cieszą się wyścigi swoopów i skuterów repulsorowych (speeder-bike), nazywanych często ?silnikami z siodełkiem?. Choć wiele z tych pojazdów może wyglądać niepozornie, w rzeczywistości zdolne są do osiągania prędkości rzędu 300-600 km/h. Mimo wszystko, dla wielu uczestników tych wyścigów nie jest to wystarczająco dużo i wprowadzają oni w swoich maszynach specjalne modyfikacje, a nierzadko nawet projektują własne konstrukcje. Wszystko po to, by zwiększyć prędkość swojego pojazdu, a tym samym i szanse na zwycięstwo. Przede wszystkim jednak, pragnieniem każdego z kierowców jest osiągnięcie magicznej prędkości 1000 km/h. Lot z tak olbrzymią szybkością wymaga jednak, nie tylko, olbrzymiego doświadczenia, refleksu godnego Mistrza Jedi, ale również naprawdę stalowych nerwów i? odpowiednio długiego prostego odcinka na torze. Przede wszystkim jednak, by zbliżyć się do magicznej granicy jedynki i trzech zer, należy najpierw spędzić sporo czasu w warsztatach specjalizujących się w przerabianiu swoopów i speeder-bike?ów ? a te są w stanie przerobić niemal wszystko, na czym można usiąść i dokleić do tego odpowiednio duży silnik.

Żaden z mechaników oficjalnie nie przyzna się, że kiedykolwiek wprowadzał jakieś modyfikacje nieposiadające odpowiednich certyfikatów czy pozwalających na osiąganie surowo zabronionych prędkości, jednak znalezienie odpowiednich warsztatów nie nastręcza specjalnych trudności. Wszystko, co trzeba zrobić to sprawić, by nasze imię było w miarę znane w światku ulicznych wyścigów ? zaś do osiągnięcia tego wystarczą fabryczne modele (lub zmodyfikowane w granicach odpowiednich przepisów) i odpowiednie umiejętności.

Najlepsi piloci biorący udział w nielegalnych wyścigach, zalecają, by już na początku kupić swoopa o odpowiedniej mocy ? najlepiej któryś ze sportowych modeli. Właściwe im przyspieszenie i prędkość maksymalna, a także odpowiednie stabilizatory zaprojektowane do ciasnych zakrętów przy dużych szybkościach, sprawią że łatwiej będzie zdobyć pieniądze na ulepszenia czy potężniejsze maszyny. W wypadku domorosłych mechaników potrafiących samodzielnie odpowiednio zmodyfikować pojazd tak, by zwiększyć jego prędkość zapewniając jednocześnie względne bezpieczeństwo, najłatwiej jest po prostu sięgnąć po najtańszy dostępny model i zamienić go w nieposkromionego demona.

Świetnie! Kupiliśmy, względnie zmodyfikowaliśmy, swojego speeder-bike?a czy swoopa, ale to dopiero początek drogi na szczyt. Przede wszystkim to wiedzieć gdzie i jak się ścigać.

Wyścigi swoopów odbywają się praktycznie w każdym miejscu w galaktyce. Wystarczą do tego dwa pojazdy, tyle samo pilotów, kawałek terenu z oznaczeniami ?START? oraz ?META? i? to wszystko. Prawdopodobnie właśnie od takich zawodów przyjdzie zacząć początkującemu rajdowcowi ? aby wejść na szczyt schodów należy najpierw wejść na pierwszy stopień. Ze względu na wspomnianą popularność tego sportu, swój pierwszy wyścig można odbyć praktycznie wszędzie, choć te z udziałem najszybszych maszyn i najlepszych pilotów zarezerwowane są dla takich miejsc jak Korelia, Coruscant, Nar Shaddaa, Phindar czy Corulag. Ponieważ pojazdy te latają tuż nad ziemią, nierzadko można też trafić na najlepsze wyścigi również na planetach mniej zamieszkałych niż te wymienione ? tam, gdzie ruch cywilny nie sięga kilku kilometrów nad powierzchnią. W przeciwnym wypadku, organizatorzy i uczestnicy zmuszeni są do wyszukiwania odpowiednich tras budowanych na wysokości ciągów powietrznych.

Decydując się na udział w wyścigu speeder-bike?ów czy swoopów należy pamiętać o dużym niebezpieczeństwie, jakie się z tym wiąże. Przede wszystkim pilot nie jest chroniony kabiną jak w śmigaczu czy większych modelach ścigaczy, a przytłaczający procent kolizji z czymkolwiek kończy się śmiercią. Zderzenie z murem przy prędkości 500 km/h po prostu nie może mieć innego finiszu. Osoby związane z organizacją zawodów wspominają też przypadki, gdy pęd powietrza wyrzucił z siodełka nierozważnego lub niedoświadczonego kierowcę. Pomimo tych oczywistych niebezpieczeństw, udział w takim wyścigu zapewnia olbrzymią dawkę emocji, jest sprawdzianem nie tylko umiejętności, ale i odwagi, a wrażenia pozostają niezapomniane.

 

WYŚCIGI I POŚCIGI

O ile wyścigi swoopów i skuterów repulsorowych są tymi najpopularniejszymi, o tyle wyścigi aerośmigaczy (airspeederów) zdobywają fanów w tempie geometrycznym i niedługo zapewne odsuną w cień zarówno te wspomniane powyżej, jak i rywalizacje pod-racer?ów czy nawet oficjalne mistrzostwa. Wszyscy związani z tymi wyścigami tworzą specyficzną grupę, niemal osobną popkulturę, z którą kojarzą się przede wszystkim takie słowa jak: szybkie maszyny, seksowne kobiety, underground?owa muzyka i? policyjne pościgi.

Trasy wyścigów skuterów repulsorowych, swoopów czy ścigaczy z reguły pozbawione są normalnego ruchu cywilnego, który stanowiłby takie samo zagrożenie dla uczestników wyścigu, jak i uczestnicy wyścigu dla niego. Kiedy wyznacza się trasę biegnącą przez zatłoczone korytarze powietrzne, można być stuprocentowo pewnym, że czymś takim zainteresuje się policja pragnąca złapać pilotów-piratów. Nie jest to zadanie łatwe, bowiem pojazdy uczestników takich wyścigów coraz częściej posiadają napędy o mocy pozwalającej na, niespotykane w fabrycznych modelach, przyspieszenie i prędkość maksymalną, a nawet specjalne dopalacze jonowe. Policja, dotychczas rzadko interweniująca w takich sprawach, nie ma odpowiedniego sprzętu, ani doświadczonych funkcjonariuszy będących w stanie złapać pilotów, których umiejętności nierzadko dorównują tym, z zawodowych torów.

Policjanci używają różnych metod, by złapać uczestników wyścigów. Najskuteczniejszą jest po prostu użycie promienia ściągającego, jednak złapanie uciekającego aerośmigacza lawirującego między innymi pojazdami z prędkością choćby 400 km/h nie jest łatwym zadaniem. Niewprawny operator promienia może doprowadzić do prawdziwej katastrofy ? co zresztą się zdarzyło już kilka razy i kończyło się karambolem. Bardziej wyszukaną metodą są pociski elektromagnetyczne i blokady energetyczne rozpinane na trasie takiego pojazdu. Po kontakcie z nimi wyłączona zostaje cała elektronika w aerośmigaczu, a więc i systemy sterowania ? aktywne pozostają jedynie repulsory utrzymujące maszynę w miejscu. Nie jest to jednak metoda gwarantująca stuprocentową skuteczność, bowiem niektórym pilotom udaje się bez szwanku przelecieć przez blokady czy przetrzymać trafienie pociskiem. Czasem policja ucieka się do rozwiązania ?siłowego? ? policyjne śmigacze starają się zatrzymać uciekający pojazd taranując go ? nierzadko kilka uderzeń i niespodziewane wytrącenie z toru lotu wystarczy, by uciekinier z własnej woli się zatrzymał. W szczególnie trudnych przypadkach o wsparcie proszeni są piloci myśliwców atmosferycznych, które bez problemu doganiają aerośmigacze, zaś działka laserowe są najlepszym argumentem do poddania się służbom porządkowym. Wydziały policji na Coruscant czy Korelii zapowiedziały, że w najbliższym czasie utworzone zostaną specjalne brygady pościgowe, gdzie najlepsi z funkcjonariuszy do swojej dyspozycji dostaną airspeedery o osiągach porównywalnych do tych, biorących udział w wyścigach. Jak tłumaczą, ?wsparcie sił wojskowych nie może być wiecznym rozwiązaniem tego problemu? i kiedyś z pomocy myśliwców trzeba będzie zrezygnować.

Wiele z tych wyścigów odbywa się za dnia, lecz te o największym znaczeniu zawsze mają miejsce w nocy, gdy ruch jest mniejszy, a policjantów na służbie mniej. Spora część z nich jest spontaniczna ? w trakcie zwykłej podróży z pracy do domu mijają się dwa śmigacze, których piloci biorą udział w wyścigach, dochodzi do krótkiej wymiany jednoznacznych spojrzeń i za chwilę oba pojazdy mkną do granicy kwadratu, sektora czy innego charakterystycznego punktu. Częste są też przypadki organizowania wyścigów na przyjacielskich spotkaniach ? ktoś rzuca hasło i nagle wszyscy chwytają komunikatory, by powiadomić znajomych o miejscu startu.

Prawdziwy świat nielegalnych wyścigów budzi się do życia jednak wtedy, gdy większość istot idzie spać. Na miejsce rozpoczęcia wyścigu zlatują się nie tylko jego uczestnicy, ale również inni ?zawodnicy?, którzy znajdują doskonałą okazję do spotkania się, zabawy, rywalizacji i, przede wszystkim, pochwalenia się swoimi maszynami. Czołówka pilotów-wyścigowców jest dość ścisłym gronem, jednak nie zamkniętym na nowych ? po prostu, by móc ścigać się z najlepszymi należy sobie wyrobić imię. Z reguły jednej nocy odbywa się jeden, organizowany przez tą grupę, wyścig (czasem dwa lub trzy, ale to rzadkie wyjątki), w którym bierze udział średnio od czterech do ośmiu uczestników. Trasa zostaje wprowadzona do komputerów aerośmigaczy, a wszelkie ?skróty? wykraczające poza jej granice są uznawane za walkowera. Nagrodą za zwycięstwo jest ?pula?, czyli pieniądze wpłacone przez wszystkich uczestników przed startem, choć czasami stawki są wyższe ? niektórzy stawiają na szali nawet swoje aerośmigacze. Po zakończeniu wyścigu, jeśli nie wtrąci się policja, z reguły większość rusza zabawić się w którymś z klubów. Czołówka najlepszych wyścigowców na najbardziej zurbanizowanych planetach przypomina niemal rodzinę lub klub zainteresowań, gdzie wszyscy się znają i wiedzą o sobie bardzo dużo.

Zwycięstwo w wyścigach aerośmigaczy, podobnie jak w wypadku swoopów, opiera się przede wszystkim na umiejętnościach i zimnej krwi, ale równie ważne są modyfikacje napędu czy układu sterowniczego. Najprostszą i najpopularniejszą metodą jest odpowiednie wyregulowanie silników repulsorowych, dzięki czemu osiągają one, w zależności od preferencji, lepsze przyspieszenie lub prędkość maksymalną. Oczywistą kontynuacją tych działań jest wymienienie ?bebechów? ? zarówno tych odpowiedzialnych za moc, jak i sterowność. Jak każdemu wiadomo, w czasie lotu dużą rolę odgrywa aerodynamika, więc karoseria śmigaczy modyfikowana jest nie tylko ze względów wizualnych, ale również i praktycznych ? zmniejszenie oporu powietrza naprawdę przynosi odczuwalne efekty. Bardzo popularną, choć jedną z najdroższych, jest praktyka montowania w aerośmigaczu specjalnych dopalaczy jonowych gwarantujących olbrzymie przyspieszenie pozwalające na osiągnięcie dużej szybkości w rekordowo krótkim czasie. Jaki jest haczyk? Dopalacz ten wymaga sporej dawki energii i działa jedynie kilka sekund, a w czasie jednego wyścigu można go użyć jeden-dwa razy. Nie wystarczy więc go zainstalować w pojeździe, ale trzeba jeszcze umiejętnie z niego korzystać. Niestety, przygotowanie aerośmigacza do tego, by móc ścigać się z najlepszymi oznacza wydatek wielu tysięcy kredytów.

 

CZY WARTO?

Zachęcanie do udziału w nielegalnych wyścigach zapewne nie spotka się z aprobatą żadnego reprezentanta władzy czy policji, ale jesteśmy magazynem opisującym najlepsze techniki skrytobójstwa, więc nie mam zamiaru kłamać z tego powodu. Szybkie, nowoczesne maszyny, męska rywalizacja, gruba kasa, seksowne kobiety chętne, by uszczęśliwić zwycięzcę, olbrzymia adrenalina, działanie poza granicą prawa i podniecające ryzyko. Jasne, że warto! Może i sport ten jest niebezpieczny i kosztowny, ale czy życie najemnika lub łowcy nagród nie jest? Wpisanie na policyjną czarną listę poszukiwanych pilotów? Kogo to obchodzi, skoro jest się właścicielem najszybszego pojazdu w okolicy?

prstk.jpg