Coruscant

 

   Pomimo tego, że Coruscant nie jest dosłownym centrum galaktyki, to biorąc pod uwagę jego wpływy polityczne, ekonomiczne oraz kulturalne (nie wspominając o jego galaktycznych koordynatach 0-0-0) słusznie za takie jest uważany.
   W mrocznej prehistorii, Coruscant służył za pole bitwy dla Taungów i ludzkich plemion Batalionu Zhell. Wycofanie się Taungów na Roon, pozwoliło ludziom na opanowanie planety, a wkrótce na jej skolonizowanie. Megalopolis, które pewnego dnia przekształciło się w Galaktyczne Miasto, miało stać warstwa na warstwie już od 90,000 BBY.
   Bezkresne Imperium Rakatan przejęło kontrolę nad planetą około 30,000 BBY zapewniając jej technologiczne wsparcie pozwalające rdzennym mieszkańcom na budowę statków kolonizacyjnych, które w ciągu dekad umożliwiły zamieszkanie innych przyjaznych człowiekowi planet. Gdy Bezkresne Imperium upadło, Coruscant ze względu na pozycję przecinającą kilka szlaków nadprzestrzennych zostało stolicą powstającej Republiki Galaktycznej.

 

   Urbanizacja planety postępowała w szaleńczym tempie i wkrótce żaden punkt na powierzchni, za wyjątkiem Gór Manarai, nie pozostawał wolny od konstrukcji. Na orbicie satelity pogodowe oraz orbitalne lustra symulowały wiosenny klimat, natomiast głębokie mroki Podmiasta zostały domem dla kanibalistycznych mutantów. Powstawały unikalne dystrykty jak sklepy w Glitannai Esplanade czy zadymione zakłady w sektorze The Works. Dystrykt Legislacyjny gościł senatorów z całej galaktyki ze swoim głównym punktem Izby Galaktycznego Senatu o kształcie przypominającym grzyb.
   Wysokie znacznie planety spowodowało, ze przez milenia stało się one celem wielu ataków, ucierpiało w Wojnach Tionu, Konflikcie Alsakan, Sporu Duinuogwuin, Wielkiej Rewolucji Droidów i Wielkiej Wojny Sithów. Przeniesienie Zakonu Jedi na Coruscant miało miejsce w 3,996 BBY po dewastacji Ossusa, podczas gdy Traktat Coruscancki w 3,653 BBY przypieczętował pokój między Republiką, a ożywionym Imperium Sith.
   Podczas Wojen Klonów Coruscant stało się symbolem przerostu i rozpadu, a szturm Dooku na planetę doprowadził do otwartego starcia między flotami Separatystów i Republiki. Następnie planeta stała się stolicą nowo powstałego Imperium Galaktycznego pod wodzą Palpatine'a, a nawet zmieniła oficjalną nazwę na Imperialne Centrum.
Nowa Republika zdobyła Coruscant po Bitwie o Endor, jednak ich władza została na krótko przerwana przez odrodzonego Palpatine w 10 ABY. Po wybuchu kolejnej galaktycznej wojny Potrójne Zero ponownie trafiło w ręce odrodzonego Imperium Galaktycznego pod przewodnictwem Alistaira Tourville'a i od 27 ABY jest sercem Nowego Ładu.

 

 

 

   Dystrykt Imperialny służy nie tylko jako centrum rządowe Galactic City, ale również jako siedziba najwyższych władz całego Imperium Galaktycznego. Ta część miasta obejmuje takie punkty jak: Pałac Imperialny, budynek Rady Moffów(dawniej: Senat Republiki), Sektor Ambasad, Coruscańską Operę, Muzeum Galaktyczne, Kwaterę Główną Coruscant Security Force i wiele innych, w tym słynne "Pięćsetki", luksusowe domy handlowe, drogie restauracje itp oraz apartamentowce dla najbogatszych mieszkańców Galactic City.
   Dostęp do Dystryktu Imperialnego jest ograniczony - wstęp posiadają jedynie mieszkańcy, pracownicy oraz osoby, które uzyskały specjalną przepustkę. Te ostatnie mogą być stałe lub czasowe, a o ich przydziale decyduje Coruscant Security Force na podstawie m.in.: przedstawionego powodu wizyty w Imperialnym Dystrykcie, kartoteki kryminalnej oraz poziomu midichlorianów we krwi - osoby określane jako "wrażliwe na Moc" wstęp mają praktycznie jedynie do aresztu CSF.
   Dystrykt Imperialny jest najczęściej patrolowaną przez CSF i wojsko częścią miasta.

 ____________________________________________________________________________________________________

   Kiedy ktoś mówi o Górnym Mieście na Coruscant, najpewniej ma na myśli Sektor Wspólny - prawdopodobnie najgęściej zaludniony obszar Potrójnego Zero. O ile gmachy w Dystrykcie Imperialnym cechuje architektoniczny rozmach, najwyższe megabloki mieszkalne znajdują się tutaj - zwężające się iglice wydają się dosięgać nieba, na którym zawieszone są skyhooki - repulsorowe platformy mieszczące najbogatsze rezydencje czy nawet całe ogrody i parki. Jeśli w Dystrykcie Imperialnym mieszkają i pracują najwyżsi przedstawiciele władz, o tyle w Sektorze Wspólnym znaleźć można apartamenty najbogatszych obywateli szukających rozrywki w wykwintnych restauracjach, eleganckich kasynach, czy elitarnych klubach nocnych. Jednocześnie, nie trzeba wiele szukać, by odnaleźć obrazki skrajnie różne od tych znajdujących się w biuletynach turystycznych - niewielkie klitki służące za domy dla całych rodzin, brudne i zapomniane zaułki, całe gromady bezdomnych próbujących szczęścia poza Dolnym Miastem czy pozbawione kredytów kliniki, gdzie pacjenci umierają na choroby, które na bogaczy są ledwie dolegliwością.
   Sektor Wspólny to dzielnica pełna kontrastów. Zbyt duża i zbyt przeludniona, by dało się ją jednoznacznie opisać - to mieszanka przedstawicieli ras z całej galaktyki, wszystkich klas społecznych, zawodów i poglądów, jakie można sobie wyobrazić. Sektor Wspólny to miejsce pełne wielkich nadziei i gorzkich rozczarowań, niepohamowanej radości i niepowstrzymanych łez bólu, niewyobrażalnego przepychu i brudnego ubóstwa. Miejsce, gdzie można osiągnąć szczyt lub stracić wszystko w ciągu zaledwie mrugnięcia okiem.
   Prawdziwy raj dla ambitnych marzycieli.

____________________________________________________________________________________________________

   Do użytku oddany został w roku 24 BBY. Na krótko przed Wojnami Klonów zanotowano sześćdziesięciokrotny wzrost ruchu, więc rozpoczęto rozbudowę portu. Jego znaczenie niewymownie wzrosło po 27 ABY, gdy Eastport został niemal kompletnie zniszczony w imperialnej inwazji. Od tego czasu, spośród wszystkich portów kosmicznych na Coruscant, właśnie Westport obsługuje największy procent ruchu - zarówno statków prywatnych jak i komercyjnych, pasażerskiego i handlowego. Codziennie przewija się przez niego kilkadziesiąt tysięcy maszyn, od jednoosobowych myśliwców, przez lekkie frachtowce i luksusowe jachty, po olbrzymie statki towarowe zaopatrujące planetę w żywność i wodę.
   Westport znajduje się na granicy Sektora Wspólnego i Dystryktu Imperialnego umożliwiając bezpośrednie wejście do jednej z tych dwóch części miasta od razu po zakończeniu ewentualnej dodatkowej kontroli dokumentów. Oczywiście, podróżni muszą pamiętać o ograniczeniach dotyczących dostępu do rządowej części Galactic City - szczególnie o szturmowcach wyposażonych w liczniki midichlorianów.
   Najważniejszy port kosmiczny na Coruscant zajmuje olbrzymią przestrzeń, którą można porównać do małych miast na mniej rozwiniętych planetach, a nieoficjalnie jego teren uznawany jest za osobny sektor Galactic City. Oferuje swoim klientom pełen wachlarz usług: od najtańszych, wspólnych lądowisk, aż po prywatne, luksusowe hangary; od prostej usługi wypożyczenia narzędzi, przez tankowanie i przegląd techniczny statku, po jego pełną naprawę i montaż legalnych modyfikacji oraz dostęp do wszelkiego rodzaju sklepów, restauracji, a nawet hotelu.

 ____________________________________________________________________________________________________

 

„Poziom 1313 – Witamy w piekle”
Nagranie windy przemysłowo-transportowej

   Istnieją w znanej Galaktyce miejsca, w których prawdopodobnie żadna istota o zdrowych zmysłach nie chciałaby się dobrowolnie znaleźć. A jednak po dogłębniejszym zbadaniu sprawy, często okazuje się, iż są one zamieszkane. Nie do końca wiadomo przez kogo, ale jednak tli się, a nawet żarliwie płonie, tam życie. Wielu dość naiwnie uważa, że najłatwiej zginąć gdzieś w dalekim zakątku Zewnętrznych Rubieży, lub na terytorium należącym do Huttów. Mało kto jednakże zdaje sobie sprawę z tego, iż prawdziwe piekło odnaleźć można w samej stolicy. Dolne Coruscant. Miejsce do którego nie dociera naturalne światło, gdzie nieustannie unosi się nieznośny smród – łączący w sobie zapachy krwi, potu i seksu. Miejsce, w którym olbrzymie megabudowle rosną w obie strony, zarówno naturalnie od dołu, jak i wyrastając ze sklepienia oddzielającego kolejne poziomy planety. Istnieje wiele dróg prowadzących do podmiasta, ale za najbardziej popularne uznać należy ogromne, pionowe cylindry, przez które podróżują statki. Wielu porównuje to do upadku na dno piekieł, kto wie jak niewiele się mylą.
   W przeciwieństwie do górnych poziomów, nie istnieje tu ani władza, ani porządek. Obskurne dzielnice podzielone zostały na terytoria należące do poszczególnych gangów, mafii lub jeszcze potężniejszych indywiduów. Stare, brudne ulice pogrążone są w ciemności, a także nieustannie kłębiących się oparach dymu i pary. Tysiące sztucznych świateł i neonów oświetla mrok, ukazując miejsce nieskończenie starsze w swojej historii od górnych-cywilizowanych poziomów. Wszechobecna wilgoć nie pochodzi z chmur, a raczej ze skraplania się pary wydychanej przez rzesze istot, ciężkiej atmosfery i wody pochodzącej z góry. Mnóstwo tutaj tanich mieszkań, nędznych spelun, brudnych burdeli i klubów, jednak istnieje też druga strona medalu – niewidoczna na pierwszy rzut niewprawnego oka. A mianowicie, obrzydliwie bogaty świat kryminalny, który często posiada fortuny nieporównywalne z tym, o czym myślą wysoko cywilizowani ludzie zajmujący penthouse z widokiem na niezakłócone niebo. Świat istot posiadających siedziby w przepięknych budynkach, spełniających jednocześnie funkcje warowni, a otoczonych zarówno z góry jak i z dołu przez biurowce należące do korporacji produkujących nie do końca legalne produkty. To miejsce, w którym wygrywają silniejsi i sprytniejsi, to miejsce, w którym nie chcesz się znaleźć.

____________________________________________________________________________________________________

 

   Klub nocny "Beebleberry" został otwarty w roku 10 ABY przez Eliję Blackrrecka, zaś po trzynastu latach przeszedł na własność jego córki, Samanthy. Szybko stał się najpopularniejszym i najwyżej ocenianym lokalem tego typu na Coruscant, znanym w całej Republice ze względu na wysoki poziom usług oraz fantastyczne tancerki zabawiające gości. W roku 25 ABY właścicielka zdecydowała się czasowo zamknąć klub, by przeprowadzić remont, zmienić wystrój, a przede wszystkim - kilkukrotnie zwiększyć powierzchnię "Beebleberry". Niestety, po krótkim czasie okazało się, że założenia przerastały finansowe możliwości Blackrreck. Klub udało się ponownie otworzyć dopiero cztery lata później, gdy nowym inwestorem został świeżo poślubiony przez Samanthę, Jack Raeth. Aktualnym właścicielem przybytku jest ich trzydziestokilkuletni syn, Kaul.
   "Beebleberry" podzielone jest na trzy poziomy. Najbardziej zatłoczony jest najniższy - ceny wstępu, w zależności od dnia i godziny, wahają się od 20 do 40 kredytów i może tam wejść praktycznie każdy przechodzień. Znaczną część powierzchni zajmuje parkiet, wokół którego rozmieszczono przezroczyste, plastalowe klatki dla tancerek rozgrzewających gości tańcem i skąpym ubiorem. Nie brakuje też stolików, przy których można odpocząć sącząc drinka zamówionego przy jednym z czterech barów.
   Osoby pragnące dostać się na drugi poziom muszą liczyć się z poniesieniem większych kosztów wstępu (min. 50 cr.) oraz selekcją przy bramce. Najważniejszym miejscem na tym poziomie jest scena, gdzie wysokiej klasy tancerki erotyczne rozpalają do czerwoności zmysły gości. Pragnący mocniejszych wrażeń mogą zamówić specjalny występ przy własnym stoliku, jednak powinni liczyć się z tym, że siedzący wokół również będą cieszyć wzrok wdziękami atrakcyjnej kobiety.
   Najwyższy poziom przeznaczony jest jedynie dla VIPów posiadających kartę członkowską klubu. Roczna opłata członkowska wynosi od 5000 do 50 000 kredytów i zależy od wybranego pakietu - w najtańszym zagwarantowany jest jedynie wstęp do zamkniętej części lokalu, zaś droższe umożliwiają np. wcześniejsze rezerwacje loży będącej poza zasięgiem wzroku i słuchu pozostałych gości, wejście z osobą towarzyszącą czy dostęp do prywatnych apartamentów, gdzie goście mogą nacieszyć oczy prywatnym tańcem erotycznym lub skorzystać z usług ekskluzywnych prostytutek.

 ____________________________________________________________________________________________________

   Jeśli zapytać bywalców "Wyliniałego Ewoka" o to kto jest brzydszy: gammoreański ochroniarz czy Lucia Win-Dell, właścicielka mordowni, najpewniej nie mieliby wątpliwości i bez wahania wskazali tę drugą. Sam przybytek również nie może poszczycić się wystrojem lokali z Górnego Miasta - lepiące się stoliki stojące na brudnej podłodze, odrapane ściany i sterta śmieci kilkanaście metrów od wejścia nie odstraszają jednak okolicznych mieszkańców spragnionych taniego piwa wypitego w pomieszczeniu wypełnionym dymem papierosowym.
   Jeśli o "Wyliniałego Ewoka" chodzi to dwie rzeczy są pewne - nieważne, o której godzinie się przyjdzie, za barem będzie stał ktoś gotów obsłużyć strudzonego pracownika fabryki droidów, a zamówione piwo na pewno będzie rozcieńczone wodą - nawet to najdroższe, tarizjańskie. Mówi się też, że szanse wyjścia stamtąd nie wdawszy się wcześniej w bójkę z innym, mocno podchmielonym gościem, wynoszą mniej niż szanse na przelecenie tancerki z "Beebleberry".
   "Wyliniały Ewok" jest dobrym miejscem, by zatrudnić kilku oprychów do prostej, niewymagającej myślenia, lecz brutalnej siły, roboty. Pobicia, zastraszenia czy napady rabunkowe są domeną odwiedzających bar typów spod ciemnej gwiazdy.
   Bar reklamuje się hasłem "Zapewniamy niezapomniane wrażenia". Podobno ktoś kiedyś dopisał poniżej "Kosztuf naprawy zembuw nie zwracamy".

____________________________________________________________________________________________________

 

Więcej w tej kategorii: Kuat »